Wtorek, 14 czerwca 2016 | 06:24:23
Maleńko z wagi
Jak to przy hashimoto, niewielki mam osiąg. Tylko 0,5 kg. Mam dużą huśtawkę wagową. Czas mi ucieka, dochodzi mi stres zakupowo-gotowaniowy i chociaż trzymam się tabel, niestety mam czasami napady niekonrolowanego głodu. Zwłaszcza wieczorem. Przy tym wszystkim wczoraj wracając z jogi zahaczyłam o sklep. Dziewczyny zobaczyły mnie w leginsach i obcisłym podkoszulku i od razu skomentowały, że schudłam. No cóż, masa tłuszczowa zmienia się w masę mięśniową (czuję to wyraźnie) i może to powodować taki złudny efekt, bo waga stoi lub nieznacznie spada.
Nie poddaję się jednak, cały czas walczę!
Nie poddaję się jednak, cały czas walczę!
Serwis internetowy DietMap wykorzystuje pliki cookies, które umożliwiają i ułatwiają Ci korzystanie z jego zasobów. Korzystając z serwisu wyrażasz jednocześnie zgodę na wykorzystanie plików cookies. Szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Zastrzeżenia Prawne.
Gratuluję małego kroku do przodu, no właśnie tak z tym wszystkim jest, że niby z wagi nie spada, a ciało się wizualnie zmienia... Jeżeli ktoś z boku mówi, że widać że schudłaś to tak jest :) wiem po sobie :) Pozdrawiam K.
Kasiu. Dziękuję za słowa otuchy. Motywacja mi nie spada, ale siły nie wystarcza. Mam wrażenie, że wciąż siedzę w kuchni, a chyba nie na tym polega dieta? Muszę sobie trochę pozmieniać, bo i z zakupem produktów jest problem, jak już wspominałam wcześniej. No nie mam siły i czasu na objazd po pracy po miasteczkach i marketach. Pędzę do domu, bo psica chora, trzeba jechać do weterynarza po zastrzyki, mąż idzie na nockę, więc chce pospać, jak już wrócę. Różnie z tej pracy się wraca... a tu kuchnia czeka i upiornie woła: "chodź do mnie!" Piec wciąż rozgrzany, puszcza do mnie oczko, by przytulić się do cieplucha. I wciąż te chleby, chlebki, pasty, mięska proszą się: "zmiętol mnie, posiekaj, wymerdaj, opieprz, wypiecz...." i w pocie czoła na koniec padam z nóg. Czy wystarczy mi sił?
Rozumiem, to faktycznie może być męczące takie ciągłe pieczenie... ugotować ugotujesz, a później ile zmywania? Nie masz dań na 2 dni? Może Pani Ania pomoże jakoś zmodyfikować dietę?
Mam też na dwa dni obiady. Ale mimo to, mam jeszcze w domu dwóch facetów pracujących, w tym jeden studiujący w weekendy na politechnice. Potem dwie owczarzyce niemieckie i kocicę - lubią jeść a samo się nie ugotuje. Ja chyba coś z tym zrobię... w niedzielę przygotuję jeden obiad na 3 dni, a w środę zostanie mi na dwa dni, sobota i niedziela to najmniejszy problem, jeśli jestem w domu. Zmieniam sobie teraz z grilowanej piersi z kurczaka na gotowaną. Lubię gotowane mięso z całego kurczaka z rosołu. Pieczone, duszone jem rzadziej. Grilowanego - w ogóle. Mieszkam na wsi ale nie lubię robić grila. Nawet nie mam. Grilowane mięso jem czasami w restauracji ale jak mam do wyboru łososia, czy solę, to zdarza się, że ryba wygrywa z mięsem. Teraz już mija sezon na truskawki, za którymi przepadam i codziennie porcję z jogurtem staram się zjeść zamiast podwieczorku. Zawsze w domu mam jabłka, gruszki są dla mnie niedostępne. Jaglankę robię z jabłkiem i cynamonem. Nie wpisywałam zmian, bo nie miałam na to czasu. Dzisiaj naniosłam zmiany na najbliższe dni. Biorę też pod uwagę, że jogę mam do 19.30 w poniedziałki i piątki. W te dni wyjeżdżam do pracy o 6.40 i wracam o 20.00. Potem tylko kąpiel i łóżko, a w nim... książka przed snem.
No tak, znam ten ból, chociaż ja mam chyba więcej czasu mimo wszystko... doba nie jest z gumy i też nie raz jak pomyślę że muszę ugotować sobie coś, dzieciom coś innego to mi się normalnie nie chce. Ty to masz 2 facetów, a oni pewno lubią zjeść i jeszcze psinki i kotkę to już w ogóle masakra... więc współczuję i podziwiam :) dasz radę :)
Mięśnie są cięższe od tłuszczu, dlatego waga tylko nieznacznie spada. U mnie jest podobnie, odkąd intensywnie trenuję z Chodakowską. Widać jednak, że ciało jest smuklejsze :). Powodzenia i nieustającej motywacji! PS. Ja żeby być ciągle zmotywowaną - ustawiam sobie na ekranach komputera i telefonu hasła motywujące - na mnie działa! :) "Jeśli potrafisz o czymś marzyć - potrafisz także tego dokonać!"
Dziewczyny, jesteście kochane! Podniosłyście mnie na duchu! Dzisiaj znów mniej na wadze, ale ostatnio mam duże wahania i kiedy jakaś wartość zdecyduje się na stabilizację, będę miała powód do radości. Z tymi mięśniami to prawda. Czuję, że nareszcie mogę wciągać to coś, co brzuchem zwą. Nogi nieco mi wyszczuplały, wysmukliły się, jak to Asia pięknie ujęła z ciałem ;-)