Proszę czekać,
trwa ładowanie danych.

Diet map





Piątek, 30 marca 2018 | 09:41:06 MINĘŁO PÓŁ ROKU

Luty był jeszcze aktywniejszym miesiącem… Ćwiczyłam i maszerowałam przez 23 godziny, spalając 6700 kcal. Niestety moje obwody i waga nie uwzględniły tego wysiłku. W marcu poświęciłam aż 28 godzin na aktywność i mam wrażenie, że na darmo moje starania, bo i tak tkwię w „martwym punkcie”.
Pół roku abonamentu i pracy nad sobą przynosiło naprzemiennie trochę dekagramów w dół, trochę w górę, a finalnie wciąż mam pomiary wyjściowe. Zrobione badania są poprawne i nic nie wskazuje na blokadę organizmu z tej strony.
Podsumowuję swoje podejście do DietMap (kolejne zresztą) za nieudane jeśli chodzi o spadki, natomiast pozytyw jest taki, że trwa stabilizacja i dobre nawyki żywieniowe.
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam tych, którzy wciąż walczą ;-)

Środa, 21 lutego 2018 | 12:45:54 bez fajerwerków
W styczniu na dodatkową aktywność poświęciłam 19 godzin, spalając jednocześnie 6250 kcal.
5 lutego waga pokazała 65,5 kg.
Od października mam ciągle dół-góra-dół-góra. Wraca do początku.
Wymiary (obwody) nie zmniejszyły się, więc czego ubyło?
Dziś znów 67 kg.

Przez 3 tygodnie lutego dodatkowego ruchu mam już 19,5 godzin i spalone 5300 kcal.

Zrobiłam sobie obiecane badania tarczycowe - miały wykluczyć ewentualną chorobę, wpływającą na brak efektu odchudzania.
Wyniki mam w normie:
TSH=1,440 (w zakresie 0,270 - 4,200)
FT4=0,97 (w zakresie 0,93-1,71)
anty-TPO=10,81 (w zakresie 0,00-35,00)


Środa, 17 stycznia 2018 | 11:39:12 co u mnie?
Hej,
Grudzień minął bez wpadek świąteczno-noworocznych. Waga przed świętami i po Sylwestrze utrzymana na poziomie 66,2 kg. Dziś (17.01) 66,5 kg, czyli wciąż stabilnie. Posiłki zjadam w proponowanych przez DietMap ryzach 1500 kcal.
Od 8 stycznia zaczęłam używać aplikacji na telefonie - są to krótkie zestawy ćwiczeń dla początkujących, dlatego podchodzę do nich entuzjastycznie i na razie trwam w postanowieniu dotrwania do 30 dni.
Endomondo podsumowało moją aktywność ruchową w pierwszej połowie stycznia tak: 8 godzin dodatkowego ruchu, w czasie którego spaliłam 2530 kcal.
Niestety efekty spadkowe na wadze są słabiutkie, podobnie jak niezmienne obwody ciała.
Ciężko mi się wchodzi na wymarzony szczyt...
Piątek, 10 listopada 2017 | 13:48:06 drugi miesiąc pracy
Widzę, że przy "zmianie diety" na inną, wszystko znika i rozpoczyna się historię diety od początku.
Dlatego postanowiłam, że i w tym miesiącu będę sobie robiła codzienne notatki.

D-dieta [kcal]
A-aktywność [kcal]

06.11 - D-1600 / A-280 (waga: 67,0)
07.11 - D-1450 / A-420
08.11 - D-1550 / A-220
09.11 - D-1550 / A-440
10.11 - D-1490 / A-230
11.11 - D-1530 / A-160 (waga: 66,9)
12.11 - D-1560 / A-560
13.11 - D-1590 / A-110
14.11 - D-1420 / A-200
15.11 - D-1380 / A-30
16.11 - D-1300 / A-360
17.11 - D-1600 / A-110
18.11 - D-1600 / A-460 (waga: 66,5)
19.11 - D-1580 / A-220 (@)
A potem "zawiesiłam" plan jedzenia, bo do końca miesiąca miałam różne badania i wizyty lekarskie, a co się z tym wiąże - stres.
Aktywność polegała na spalaniu kcal marszem:
20.11 - 200 kcal
21.11 - 0
22.11 - 140
23.11 - 420
24.11 - 190
25.11 - 180
26.11 - 260
27.11 - 70
28.11 - 60
29.11 - 150
30.11 - 420
Waga w tej chwili (połowa cyklu) ma tendencję zwyżkową. W najbliższym czasie planuję zrobić kontrolny pakiet tarczycowy.


Sobota, 4 listopada 2017 | 21:36:54 wyrwane siłą
Mam 66,9 kg...

Ależ było mi trudno. Chuśtawka wagi była demotywująca. Nie jest tak, że spada i spada, kropla po kropli, deko po dekagramie... U mnie wykres ma ostre krawędzie, jak rysunek sejsmografu w trakcie trzęsienia ziemi. Miałam oczywiście myśli, że to bez sensu, że znów porażka, że to się nie uda... Ale z drugiej strony szept mówił: "nie odpuszczaj, nie poddawaj się, rób swoje, waga kiedyś przeskoczy, tylko nie przestawaj". WIem, że dla większości z Was -1kg w miesiąc jest śmiesznym osiągnięciem. Dla mnie też :) Mimo to cieszą mnie te dwie szósteczki z przodu. Zauważyłam, że na wagę mocno wpływa cykl kobiety i bezsensownym jest ważyć się często. Niby dla kontroli można sobie stanąć na wagę, ale powiem Wam, że właśnie wtedy powstaje demotywacja, bo skoki wody w organiźmie są bezlitosne. Tak naprawdę najbardziej wiarygodnie jest zrobić pomiar jakiś tydzień po @
Drugi krok, który chcę zrobić, to na Mikołaja zobaczyć 65,9 kg. Ależ byłoby cudownie! Niestety zdaję sobie sprawę z okoliczności, które będą przeszkadzały - rocznice ślubów w rodzinie, okrągłe urodziny u znajomych, Andrzejki, impreza wyjazdowa... Oj! Listopad będzie jeszcze większym wyzwaniem. A dni krótkie, ciemne, zimne - aktywność fizyczna jest śladowa. Obiecuję się starać i na miarę możliwości bilansować "wpadki", a będą na pewno.

Czwartek, 19 października 2017 | 11:31:38 pierwszy miesiąc pracy
opis:
D - dieta
A - aktywność
liczby podane w kcal

05.10 - D-1630 / A-170 (waga: 68,0)
06.10 - D-1630 / A-500
07.10 - D-1670 / A-570 (waga: 67,5)
08.10 - D-1660 / A-200
09.10 - D-1450 / A-0
10.10 - D-1500 / A-140
11.10 - D-1520 / A-0
12.10 - D-1600 / A-110
13.10 - D-1440 / A-290
14.10 - D-1640 / A-270 (waga: 67,2)
15.10 - D-1680 / A-2250 (góry)
16.10 - D-1630 / A-430
17.10 - D-1600 / A-100
18.10 - D-1530 / A-410
19.10 - D-1590 / A-100 (waga: 67,6)
20.10 - D-1570 / A-150
21.10 - D-1670 / A-120
22.10 - D-1700 / A-460
23.10 - D-1590 / A-93
24.10 - D-1800 / A-70 (@)
25.10 - D-1600 / A-320
26.10 - D-1590 / A-190
27.10 - D-1630 / A-240
28.10 - D-1760 / A-430
29.10 - D-1640 / A-200 (waga: 67,4)
30.10 - D-1640 / A-170
31.10 - D-1730 / A-200
01.11 - D-1650 / A-430
02.11 - D-1510 / A-310
03.11 - D-1710 / A-330
04.11 - D-1530 / A-170 (waga: 66,9)
05.11 - D-1630 / A-1370 (góry)

:)

Czwartek, 5 października 2017 | 08:09:51 KOLEJNE PODEJŚCIE
Cześć!
Robię kolejne podejście do tematu odchudzania. Zaplanowałam -4kg w 6 miesięcy. Tym razem długoterminowo będę pod wskazówkami DietMapu i mam nadzieję, że okres jesienno-zimowy będzie bardziej sprzyjającym. Na początek wybieram dietę kompletnie inną od moich preferencji. Nie jestem chora na tarczycę, ale chcę "zaszokować" organizm, że nie dostanie "jak zawsze" czegoś prostego, łatwego i zbilansowanego.
Mam nadzieję, że wytrwam w jadłospisach, że będzie mi się chciało systematycznie przygotowywać posiłki i że szybko się nie zniechęcę. Początek zawsze jest ambitny, ale gdy nie ma efektów i przychodzi rozczarowanie to jakoś nawet logować się nie chce... Chciałabym, żeby przynajmniej dwa miesiące dały mi konkretny spadek, przede wszystkim obwodu brzucha. Do Świąt i Sylwestra dobrze byłoby coś ruszyć z tematem ;-)
A tymczasem dzień pierwszy - zaczynam z poranną wagą 68,2 kg.
Wtorek, 1 sierpnia 2017 | 12:21:55 przed metą
Niestety znów się nie udało z dietMapem. Po 3 miesiącach nie schudłam, a nawet nieznacznie przybrałam w obwodach. Spodziewałam się, że nie spadnę z wagi nawet o 2-3 kg, mimo to naiwnie wierzyłam w sukces. Moje ciało nie chce, nie pozwala... Hormony mam w normie, aktywność w lipcu wskazała 8600 spalonych kcal marszem (130 km pieszo), a jeśli brzuch robi się w kuchni to znaczy, że albo proponowane jedzenie nie jest do mnie dopasowane, albo ja oszukuję.
Wtorek, 13 czerwca 2017 | 09:45:42 13 czerwiec :-(
Co to za dieta, która lekko rozochociła, po czym wróciła na start :-(
Znów mam wagę startową... Ech... Czułam, że to się nie uda...
Niby tak niewiele oczekuję, a flaki mogę sobie wypruć i osiągnięcia będą marne...
Nazywajcie to jak chcecie - spadek motywacji do dalszych dni z proponowanym menu.
Poniedziałek, 15 maja 2017 | 07:55:51 maj 2017 - nowa 3-mce
start 08.05.2017 - 68 kg
wartość kcal: 1600 / dzień
dieta: tania
koniec: 08.08.2017
cel: 65 kg
Piątek, 26 czerwca 2015 | 13:51:00 podsumowanie abonamentu
Waga początkowa na dzień 27.05.2015 = 65 kg
CPM = 1678 kcal
RMR = 1374 kcal
Założenie - zmniejszenie ilości tłuszczu w organizmie.
Wartość kcal posiłków, ustalonych wg dietMap na miesiąc czerwiec = 1200 kcal (kontrolowane wprowadzenie deficytu kalorycznego).
Większego obniżenia kcal nie mogłam zastosować, gdyż poniżej tej granicy byłoby to już niezdrowe.
Dziś jest 26.06.2015. Waga = 64,3kg.
Efektywność miesięcznej diety = -0,7kg -> słabiutko (jednak jestem ślimakiem).
Wnioski "odgórne" i zalecenia: cierpliwość, dalsza praca, kontynuacja diety przez kolejne 70 dni, by dojść do oczekiwanej wagi -3kg. Na to na razie nie mam siły i zadowolę się tym, co jest.

Czy było warto? Warto było spróbować.
Czy polecam dietMap? Dla wygody planowania posiłków owszem. Efektywność jest sprawą indywidualną i reakcji organizmu nie da się porównać.
Co najbardziej mi się tu podobało? Opieka pani dietetyk. Od początku utrzymywałam z nią stały kontakt, celem kontroli moich postępów, czy bardziej oczekiwania na nie. Wyjaśniałam ewentualne pytania, a pani A. udzielała mi profesjonalnej pomocy i instruktażu. Czułam się "bezpieczna", a co najważniejsze - miałam poczucie indywidualnej opieki, za którą dziękuję.


Sobota, 20 czerwca 2015 | 10:04:12 ostatnie dni przede mną
Został mi jeszcze tydzień abonamentu... Powoli przychodzi czas na wnioski...
Od samego początku na bieżąco konsultowałam się z panią dietetyczką, żeby nie popełnić jakiegoś błędu, albo nie zdawać sobiez czegoś sprawy i monitorowałyśmy wyniki. Wg otrzymanych zapewnień robiłam wszystko poprawnie. To moje ciało nie chce się poddać diecie. Walczy ze mną jak równy przeciwnik. Przeciągamy linę tak, że efektem jest stabilizacja wagi, a nie ubytek tłuszczu, o który mi chodziło.
Moja dieta oscyluje około 1200kcal i większego deficytu nie mogę zastosować, bo to już niezdrowe.
Poza wagą, sprawdzam też obwody ciała. Dziś stwierdziłam, że od ostatniego pomiaru większość obwodów jest taka sama jak 31.05, natomiast w pasie i brzuchu mam nawet ciut więcej (a jestem nawet po @)
:-/ O co kurna chodzi?!
DietMap pokazuje mi, że abym osiągnęła swoje zamierzone cele (-3kg) to musiałabym być na tej diecie jeszcze 70 dni (pewnie w trakcie tego okresu wydłużyłoby się do 100). Nie jestem aż tak zdesperowana, bo moja waga jest prawidłowa, natomiast chciałam, żeby deficytem kalorycznym (bo ćwiczyć nie mogę) pozbyć się trochę tłuszczu.
Nie udaje mi się to, więc nie będę walczyć na siłę. Powinnam chyba zaakceptować swoje wymiary.
Takie są moje wnioski po 3 tygodniach diety dietMap. Szkoda, że chociaż połowa z zamierzonego celu się nie zrealizowała. Przede mną jeszcze tydzień, ale nie liczę już na wiele. Mam nadzieję, że innym osobom tutaj idzie lepiej, czego Wam serdecznie życzę.

Piątek, 12 czerwca 2015 | 07:38:59 uparte ciało
Kurcze! Jestem zła!
Staram się od wtorku pracować na lepszą siebie i liczyłam bardzo, że dziś zobaczę chociaż 0,2kg mniej na wadze. Ku mojemu rozczarowaniu wyświetliła 65,1kg (ciut więcej). No szlag! O co kurna chodzi? Już 2 tygodnie jestem na dietmap i efekty są "żadne".
Wiem, że to jedzenie nie jest dla mnie niczym nowym, bo ogólnie tak jadam i w takich kcal się obracam nawet sama, ale początkowy ubytek 0,5kg zachęcał, a obecnie czuję zniechęcenie.
Wiem, że taka faza i samopoczucie jest normalne, bo chciałoby sie już na drugi dzień mieć mniejsze obwody.
Nie poddaję się, ale mam mniejszy entuzjazm.

W ślimaczym tempie kieruję sie w stronę nowego tygodnia diety...

Czwartek, 28 maja 2015 | 13:24:32 ślimak wystartował...
Wystartowałam... Dosłownie i w przenośni... Pierwszy mój wpis był długi, elokwentny, wręcz jak wyspowiadana duszyczka... ale kiedy kliknęłam "zapisz" to się okazało, że byłam za długo na profilu i mnie automatycznie wylogowało... Czas minął, a post się nie zapisał :/

Nie chce mi się tego znów odtwarzać. To były myśli prosto z głowy, wystukiwane na bieżąco... Widocznie miało nie ujrzeć światła dziennego... Czar prysł...

W każdym razie się witam... To ja... ślimak, któremu wszystko idzie jak krew z nosa. Każdy kilogram i każdy centymetr jest wręcz wydzierany siłą. Kiedy słyszę "minus 4kg w miesiąc" to zazdroszczę... U mnie czasem taki spadek trwał rok.
Nie mogę ćwiczyć - to dlatego efekty są marne. Mam ucisk korzeni nerwowych i splotów rdzeniowych odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Jedyne, co mi wolno i co mogę robić z aktywności, to spacery :/ Ale się nie poddaję. Nad ogólnymi kilogramami popracowałam sama, a teraz chcę spalić trochę tłuszczu.

Co mi się uda zrobić przez miesiąc pokus, wyjazdów i imprez? Nie wiem. Ale wystawiam się na "Start". Ja, bierny ślimak.

Dziś rano zaczęłam. Dieta nie jest dla mnie rewolucją, bo wszystkie zasady znam i stosowałam podobne, choć pewnie nie tak restrykcyjne. Mam być na "deficycie kalorycznym", żeby mój organizm spalał wtedy tłuszcz. Myślę, że to co właśnie czuję pół godziny przed kolejnym posiłkiem, czyli ssanie to właśnie znak, że przez 2,5godz byłam odżywiana, a kolejne 0,5godz jest na spalanie brei. Tak to sobie tłumaczę na "chłopski rozum". Jest mi łatwiej skupić się na tym ssaniu jako czymś dobrym, oznaką pracy nad celem, niż popuścić cugle i dojeść jakąś przekąską, bo wtedy deficyt kaloryczny się automatycznie zmniejszy i tempo będzie dłuższe. Zobaczymy. W pracy nie podjadam, bo nie mam nic poza tym, co przyniosłam z sobą. Gorzej będzie w domu przy pełnej lodówce. Ale będę walczyć ;-)

Założyłam sobie 3kg mniej z wagi do końca czerwca. Ile w tym spadnie tłuszczu? Nie mam bladego pojęcia. Jeśli ubędzie mi 2cm z brzucha to będę szczęśliwa ;-)

3-2-1... START!